...brazylijska telenowela ;-)
*
Mój przyjaciel i moja przyjaciółka chodzą ze sobą. Ciągle słyszę tylko:
- Mój Tygrysku
- Moja Rybko
- Mój Misiaczku
- Moja Żabuniu
- Mój Prosiaczku
- Moja Panterko
- Mój Borsuczku
Ciekawe kiedy skończą im się nazwy zwierząt.
*
Wszyscy o mnie zapomnieli. Dzwoniłam do Moniki – nie ma jej. Dzwoniłam do Błażeja – nie ma go. Czyli są razem. Buuuuuuu...... Siedzę sama w sterylnie czystym domu (za sprawą pani Bożenki oczywiście). Ojciec gdzieś się wypuścił. Lekcji nie chce mi się odrobić.
Ups! Przypomniała mi się, że mam napisać jakiś artykuł do naszej szkolnej gazetki. Damian powiedział:
„Nata napisz coś sensownego. Ja już nie mam siły walczyć z wiatrakami. Co ja jestem jakiś pieprzony Don Kichot?” Jedyny normalny człowiek – nasz naczelny. On naprawdę chce coś zrobić z tą gazetą, ale ta debilna polonistka go blokuje!
PS. Wiecie co było dziś na obiad? Placki ziemniaczane! Palce lizać!
*
Dałam artykuł Damianowi. Przeczytał i powiedział, że ukarze się ze środową gazetą. Ha! Natalia Zawadzka podbija świat dziennikarstwa!
*
Wstałam wesolutka jak skowronek. Zrobiłam nawet mojemu kochanemu tatusiowi śniadanie. Ale miał zdziwioną minę! W szkole nie mogłam doczekać się jaka będzie reakcja publiki na mój artykuł. Była właśnie długa przerwa i zaczęli sprzedawać gazetę. Szłam dumna prze holl, bo wszyscy mieli otwarte na stronie 6 (tam jest moje dzieło) i nagle usłyszałam jak nasz dyro wydziera się przez głośnik:
- Natalia Zawadzka i Damian Karpiński proszę natychmiast stawić się w moim gabinecie!!!! (pomnóżcie wykrzykniki razy 1000)
Wszyscy wynurzyli swe spojrzenia zza gazet i przenieśli je na mnie, a ja wyksztusiłam „ Upsssss Kłopoty”
Przed drzwiami do gabinetu czekał już na mnie Damian.
- Słuchaj! Nie martw się! Musimy walczyć o wolność słowa!
- A co będzie jak nas za tę walkę wywalą ze szkoły?
- Nieeee.....no chyba tego nie zrobią! – zaczął się plątać
- Damian ja im powiem, że ty o tym nie wiedziałeś, że to mój pomysł itd.
- Głupia jesteś! Razem w to wpadliśmy i razem z tego wyjdziemy.
Takiego wkurzonego dyrektora jeszcze nie widziałam. Zrobił się czerwony ja burak i myślałam już, że mu czaszkę rozsadzi. Wydzierał się w niebo głosy i pluł przy tym na nas wszystkich (czyli na mnie, Damiana i polonistkę, bo to ona jest opiekunem szkolnej gazetki). Szczerze pisząc w ogóle nie zrozumiałam o czym mówił – tak seplenił. Dopiero na końcu powiedział wyraźnie, że mamy się wynosić ze szkoły, a jutro chce widzieć naszych starych.
Szliśmy z Damianem do domu ze schylonymi głowami.
Damian mówi:
- Matka mnie zabije.
- Mnie ojciec też.
10 minut ciszy.
- Nata, ale to był naprawdę dobry artykuł i wydrukowałbym go jeszcze raz.
15 minut ciszy.
- Teraz ty stracisz przeze mnie stołek naczelnego. Jest mi strasznie głupio.
Obją mnie w pasie i powiedział: „Walę to”
Jak on to wali to ja też.
Dzwoni Monika i mówi, ze jestem skończoną idiotką, że wcale nie myślę o konsekwencjach i że to było naprawdę zabawne.
Błażej przysyła sms`a:
„Wreszcie ktoś powiedział głośno to co
wszyscy tak naprawdę myśleli. Nata jesteś wielka!”
Jeśli chcieli mnie pocieszyć to im się udało!
*
Po prostu zapukam do jego pokoju, wejdę i powiem.
.....................no dobra napisze to:
B-O-J-Ę S-I-Ę
Weszłam.
- Tato jutro musisz być w szkole.
- O której? – nawet nie oderwał głowy od komputera
- Rano.
- Postaram się.
Już po po po po po powiedziałam. Trala la la
*
Myślałam, że dostanę kręćka od czekania na ojca. Układam sobie różne scenariusze:
1. tata dostał zawału jak dowiedział się co napisałam
2. tata jak dowiedział się co zrobiłam postanowił oddać mnie do adopcji
3. tatę zamknęła policja, bo znaleźli jakiś paragraf na to co zrobiłam, a ponieważ jestem niepełnoletnia, więc wiadomo.
Postarałam się żeby jak wróci do domu to nic go nie zdenerwowało:
- pozmywałam naczynia (pani Bożenki dziś nie ma)
- poustawiałam swoje buty na przedpokoju
- zgarnęłam ze środka pokoju moje ciuchy
- odrobiłam lekcje
Pozostało mi tylko czekanie.
Tik tak
Tik tak
Tik tak
Zadzwonię do Damiana, może jego mama już wróciła.
NIE, nie, lepiej nie.
Wrócił. Postawił teczkę. Zdjął płaszcz i go powiesił. Umył ręce. Usiadł koło mnie i powiedział lodowatym głosem:
- Czy ty naprawdę napisałaś, że wasz facet do wychowania seksualnego „podobnie jak ojciec Bridget Jones nie wie co to łechtaczka”?
- Noooooo......
Zgadnijcie co zrobił mój stary. Nie, nie zaczął mnie dusić, wydzierać się, wymyślać kary. Zaczął się śmiać!!!!!! Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, a po pięciu minutach śmiałam się razem z nim.
- Wiedziałem, że wdałaś się we mnie. Aha, jeszcze coś! Macie napisać przeprosiny, a za te cztery pały z polaka masz szlaban na komputer.
Uffffffffffffffff!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zaraz pobiegłam zadzwonić do Damiana. Jemu nie poszło za dobrze. „Stara zaczęła mi nawijać jaki jestem nieodpowiedzialny, pluła się, że kompromituje naszą rodzinę. To jest jednak pryszcz! Zakazała mi się z tobą spotykać!”
Co??!! To chyba przegięcie! Ja chyba nie mam takiego złego wpływu na młodzież. Czy mam? Damian po chwilę dorzucił: „Pójdziemy jutro na lody?”
Czy on chce zrobić na złość matce czy robi to bo mnie LUBI?
*
Ja i Damian jesteśmy teraz szkolnymi bohaterami. Serio! Na historii dostałam 15 liścików: „Nieźle”, „To było super!”, „Napiszesz coś na polonistkę?”, „Jesteś dumą naszej klasy” itd.
Po lekcjach poszliśmy całą klasą na pizzę. Ja nie płaciłam, bo uznali, że bohater nie musi!!!
*
- Robię babski wieczór w sobotę!
Yes! Yes!
- Jesteś zaproszona.
Yes. Yes.
- Kto jeszcze będzie?
- Kaśka i Ania.
- Żarełko przynosić?
- Pewnie!
La la la la la la będę miała super sobotę! Obradamy wszystkich chłopaków ze szkoły! La la la la
Chciała bym bardzo serdecznie przeprosić nauczyciela wychowania seksualnego za artykuł, który ukazał się w poprzednim numerze gazetki szkolnej. Moim celem nie było urażenie pana. Jeszcze raz przepraszam.
Z wyrazami żalu
Natalia Zawadzka
*
Miałyśmy naprawdę niezły babski wieczór! Kaśka spóźniła się pół godziny i przyszła z chłopakiem!
- Nie mogłam mu odmówić – zapiszczała
Pomyślałam – ok., tak go zanudzimy gadaniem o kosmetykach, dietach, ciuchach, że nie będzie wiedział gdzie ma tył, a gdzie przód.
Impreza powoli się rozkręcała. Właśnie omawiałyśmy nową dietę owocową kiedy do pokoju wszedł Błażej:
- Nudziłem się w domu i pomyślałam, że wpadnę.
Monika palnęła swój uśmieszek i później nie można było jej oderwać od Błażeja. To samo było z Kaśką i jej chłopakiem. Siedziałyśmy z Anką jak dwie kretynki pomiędzy dwoma migdalącymi się parami i wymieniałyśmy znaczące spojrzenia.
- Ja już muszę lecieć. Obiecałam, ze pomogę ojcu w papierkowej robocie – wypaliłam i zaczęłam się zbierać.
- Ja też będę lecieć. – powiedziała Anka
- POSIEDZCIE JESZCZĘ!!!!! - krzyknęły cztery gardła
- Nie, nie, naprawdę musimy już iść.
- Brrr! To było straszne! Pa! – pożegnała mnie moja wspólniczka
Nie wcale nie jestem zazdrosna! Jestem kobietą niezależną i nie potrzeba mi do szczęścia faceta! Oni wszystko komplikują. Mam rację?
*
Zaliczyłam niewyobrażalną wtopę! Wróciłam wczoraj po tym babskim wieczorze do domu. Wchodzę do salonu, a tam na kanapie mój stary bez koszuli i laska na samym staniku.
- A! Mareczku kto to? – wydarła się długonoga piękność
- Nata miałaś wrócić późno!!!
Stałam i nic! Byłam totalnie zaszokowana. Mój ojciec i ona......Chryste!
- Nie przeszkadzajcie sobie. Ja pójdę ddddo siebie. - wybąkałam
W tył zwrot i nur do pokoju. Zdążyłam jeszcze usłyszeć:
- Nie przejmuj się to moja córa.
*
Przy śniadaniu niezwykle napięta atmosfera. Jako mała dziewczynka rano spotykałam wiele pań paradujących w koszulach taty, ale jeszcze NIGDY nie przyłapałam go na gorącym uczynku. Jestem już dużą dziewczynką i wiem jak się robi dzieci, ale żeby robić dzieci przy dzieciach?
*
Monika dzwoni i mówi:
- Błażej mnie zdradza! Ja to czuję!
- Nie wygłupiaj się. – próbuję ją uspokoić
- Tak? To gdzie był cały dzień? Nie odbiera telefonów, na pewno jest z nią!
Dzwonię do Błażeja.
- Zdradzasz Monię? – walę prosto z mostu. Co się będę patyczkować.
- Nie.
- To gdzie byłeś cały dzień?
- Graliśmy w kosza z chłopakami.
Dzwonię do Moni.
- Nie zdradza cię. Grał w kosza z kumplami.
*
W szkole Monika żali mi się, że Błażej ciągle zabiera ją na randki w te same miejsca.
Błażek przychodzi do mnie po południu.
- Gdzie byliście na ostatniej randce?
- W mnie. Wypożyczyłem film.
- A na przedostatniej?
- W kinie.
- A na przedprzedostatniej?
- Chyba siedzieliśmy u mnie.
Bez komentarza.
Pytam się go czy chce zostać bez dziewczyny. Mówi, że nie.
- To urozmaicaj trochę wasze randki!!!
- To znaczy? – chyba nie zrozumiał tego słowa
- Ty tempaku! Zabierz ją gdzieś indziej niż do kina czy twojego pokoju! Co w tym mieście nie ma już dyskotek, kręgielni, basenów?!!
FACECI TO NAJGORSZY GATUNEK NA ZIEMII!!!!!!!!
*
Prze obiadki, które gotuje nam pani Bożenka przytyła już 1,5 kilograma!!!!
RATUNKU!!!!!!!!!
*
Zamarłam jak zobaczyłam TĄ kartkę przyczepioną na naszym domowym informatorze. Zazwyczaj wisi coś tam w rodzaju:
„Zjedź coś, nie czekaj na mnie, wrócę późno
Ja”
Dziś było inaczej wisiała tam taka karteczka:
„Dzwoniła mama. Przyjeżdża w sobotę.”
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
NIE!!!!!!!!