Wycieczka
Komentarze: 16
Zaprosiłam do siebie koleżankę. Długi weekend trwa, więc trzeba organizować sobie jakoś czas. Koleżanka mieszka w innym mieście, więc zaangażować musiałyśmy w to: PKP oraz moją mamuśkę, gdyż prawa jazdy nie posiadam i podejrzewam że ten stan nigdy się nie zmieni. Postanowiłam pokazac koleżanke w jakiej to urokliwej okolicy mieszkam i zabrałam ją na spacer do pobliskiego lasu. Las jest piękny. Przez las płynie rzeczka, na której jest tama, koło rzeczki jest piękna trawka, na której mozna się opalać, jest wielki, wielki, wielki dół tudzież dziura (matko mówię już jak moja polonistka - chodzi mi o te "tudzież"), którego nie znalazłyśmy i w którym można zrobić ognisko (swoją drogą może to i dobrze, bo jeszcze byśmy las podpaliły!). A! Jest jeszcze górka, ale potem sie okazało, że niestety nie jedna.... W każdym razie to miała być piękna wycieczka. Mojego pozytywnego nastawienia nie mogły zmąci wszędobylskie komary, muchy, kleszcze i jeszcze inne potwory (namachałam się rękami odganiając je, ze teraz będę miałą buceps lepszy od kumpli z klasy!), błoto i gałęzie utrudniające nam drogę. O nie! Ja jestem wytrwała....do czasu.
Las to jeden z największych wynalazków Pana Boga. Idziesz sobie prosto drogą, którą podobno znasz i nagle trafiasz w jakieś inne miejsce, wracasz spowrotem i lądujesz w jeszcze innym. To jest naprawdę zabawne: tak chodzić po leci i zastanawić się" byłam tu, czy nie?". Zabawa kończy sie po dwóch godzinach kiedy nawet nie chce ci się już śmiać z tego, że po raz kolejny mijasz ten sam papierek. Wtedy siadasz na drodze, która wcześniej wyadawała ci się tą właściwą, wyjujesz komórkę (że też mama kazała mi ją zabrać - czasem mnie ona zadziwia) i dzwonisz do domu, ze się trochę spóźnisz na obiad :) wówczas masz jeszcze resztki nadzieji, ze może jeśli pójdziesz w prawo to trafisz w odpowiednie miejsce. Potem nadzieja ucieka, a ty jesteś potowrnie wkurwiony. Teraz przychodzi pora na desperacki ruch. Idziesz przed siebie. W końcu gdzieś kiedyś dojdziesz.... Gdy udaje ci sie wyjść z tego "pięknego lasu" i wreszcie poznajesz otaczający cię świat chcesz zrobić tylko jedno. Krzyknąć: "Kurwa mać! Pojebamy las!" Tak tez uczyniłam.
Jeszcze niedawno nie rozumiałam dlaczego facet od PO postawił mi jednen za busolę (nie będę wpominac, ze była ona zepsóta- według mnie oczywiście!). Nie ma co...zdaję na turystykę.
Ps. Dalsze losy Naty wkrótce.
Ps2 We wtorek jadę na biwak. Jak się nie zgubię to napiszę jak, co i gdzie.
Dodaj komentarz