Najnowsze wpisy, strona 16


maj 13 2004 ****
Komentarze: 21

Mam całą buzię zaklejoną krówką mordoklejką.

Taaaak łakomstwo.., ale pyszna była!

Dowiedziałam się dziś, że jestem cicha woda.

i że jestem cicho ciemna.

Poza tym zakładamy klasowy klub striptizerski.

Ja będę menago.

 A teraz zasiądę i będę rozwiązywać zadania maturalne z matematyki - moja praca domowa.

Mission impossible.

 

niewidzialn-a : :
maj 11 2004 proszę..
Komentarze: 18

Opowiedz mi swoją milosną historię...tą najpiekniejszą, najbardziej tajemniczą, tą niepowtarzalną...Opowiedz mi o milości...

-----------

Wirus pokonany. Wróciłam :)

niewidzialn-a : :
maj 11 2004 ****
Komentarze: 13

Hasło na dziś: MATEMATYKA

Hasło na przyszły tydzień: LENISTWO

Hasło na następne dwa miesiące: HEJ DOGONIĘ LATO!!!!!!

A tak z innej beczki!
Ja: P. a dlaczego wy zawsze dajecie komórki do pilnowania dziewczynom
M. (trzymająca komórki): No właśnie! Dobre pytanie! Dlaczego?

P.: No bo dziewczyny bardziej się troszczą o sprzęty...

Ja: Czy zdajesz sobie sprawę, że właśnie powiedziałeś M. komplement??

P.: Hę? A niby jaki?

Ja: Powiedziałeś, że jest delikatna i uczuciowa.

P.: Ja nic takiego nie powiedziałem! Mówiłem tylko, że lepiej dać dziewczynom komórkę

Ja: Czyli powiedziałeś, że jest delikatNa i uczuciowa! Tylko sie teraz nie wypieraj.

P: Weź ty mi ciągle coś wmawiasz! Tak jak z tą wredną małpą*

*wmówiłam mu, ze powiedział na mnie wredna małpa, chociaż wcale tego nie powiedział :P

Hasło na całe życie: Z FACETAMI SIĘ NIE DOGADASZ!

niewidzialn-a : :
kwi 26 2004 Pewnego dnia, na pewnej lekcji...
Komentarze: 17

Ponieważ z językiem angielskim jestem na bakier (delikatnie mówiąc) na tejże lekcji używam naszego przecudnego ojczystego języka.

Odkręcam się do kolegów z ławki za mną. Chyba musieli gadac coś o małżeństwie..

P: Ania, a ty przecież powiedziałaś, że się nie ożenisz..

Ja: Ja tak powiedziałam???!!!

P: No ty!

Ja: Ale ja ostatnio nic nie piłam!!!!

P: Ale to co.....yyyy jak to....yyy to chcesz do zakonu iść??!!!

Ja: :-O

Nauczycielka: Ania, dlaczego ty się nie możesz oderwać od tych chłopaków?!

Ja: Sorko! Niech sorka im tak nie pochlebia!

Sprostowanie:

Chodziło mi tylko o to, że kobieta w Polsce nie może się żenić, co najwyżej może wyjść za mąż. Trzeba być poprawnym gramatycznie drogi kolego.

niewidzialn-a : :
kwi 23 2004 pomilczę...
Komentarze: 22

22 lipiec

Boże zabierz mnie stąd...

Daj mi tabletkę znieczulającą ból.

Albo nie!!!

Oddaj mi Igora! Słyszysz, do cholery! Nie pozwalam Ci go wziąć do siebie!

Nie....

Jaka ja jestem głupia.

Monika dobija się do szpitalnej łazienki, w której tkwię.

Już wychodzę.

-         Zabierz mnie do siebie – to moje pierwsze słowa – nie dam rady wrócić do naszego mieszkania. Przytula mnie i ciągnie do auta.

W mieszkaniu Moniki

Leżę na podłodze. Najchętniej zażyłabym więcej tabletek na uspokojenie niż tylko jedną.

-         Gusiu wstań z podłogi.

Ja w ryk.

Gusiu, Gusiu – mamroczę pod nosem.

Igor tak zawsze zdrabniał moje imię. Tak naprawdę jestem Augusta, dla znajomych Gustą lub Gustyną. Gusią byłam tylko dla niego i ojca.

-         Pojedziesz i mnie spakujesz – to było bardziej stwierdzenie niż pytanie. Monika ubiera się, bierze ode mnie klucze, wychodzi.

Jadę do ojca – już zdecydowałam.

23 lipiec

Monika chciała mnie zawieść do Drewnowa, ale nie zgodziłam się.

Siedzę w pociągu.

Jeszcze tylko godzinka i przytulę się do ciepłego sweterka tatusia.

Jeszcze tylko godzinka.

 

Idę przez wieś. Ojciec mieszka na jej końcu, pod lasem.

Wiesci szybko się rozchodzą. Podchodzi do mnie Klauczukowa

-         Moje najszczersze kondolencje Augusto...

Kiwnęłam głową i pobiegłam ile sił w nogach.

Tylko dwa zakręty i będzie widać dom.

Nie mam już siły...

 

Tata wyszedł przed dom.

Wyciera mi łzy swoją chusteczką. Jak dobrze, że tu jestem. Nie musze mówić co się stało.

Siedzimy w jego pokoju. Wciska mi kubek malinowej herbaty – jego specjalności.

-         Nie wrócę do tego mieszkania.

Kiwa głową. Rozumie.

 

Zasnęłam. Nie wiem jak długo spałam.

Godzinę? Dwie?

Czuję, że musze wyrzucić wszystko z siebie.

Wchodzę do kuchni. Tatuś przestaje zmywać naczynia.

Zaczynam mówić pierwsza

-         Jechał samochodem. Zadzwoniłam do niego żeby szybko wrócił,  bo muszę mu coś ważnego powiedzieć. Może gdybym....

-         Gusta przestań!

-         Wiesz co chciałam mu powiedzieć? Ze jestem w ciąży. Ze noszę w sobie cząstke jego i siebie.

Płacz...

-         Tatusiu nie zdążyłam tego powiedzieć. On się nie dowiedział...

24 lipiec

Obudził mnie dźwięk telefonu i głos taty:

-         Pogrzeb w sobotę o 12. Dobrze. „.............” Jakoś będę musiał ją na to przygotować. Odkłada słuchawkę.

Nagle ktoś wchodzi do naszego domu.

-         Panie Wojtku przyjechałem.- To młody mężczyzna. Poznaje po głosie.

-         Dzień dobry Marcinie! Jak na kongresie.

Znają się i to dość dobrze, wnioskuję po rozmowie.

-         Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Pomyślałem sobie, ze trochę u pana odpocznę – chyba zobaczył mój płaszcz, bo dodał – oczywiści jeśli nie będę przeszkadzać

Nie podsłuchiwałam dalej.

Zmusiłam się do zjedzenia kanapki.

To dla dziecka. Ono jest teraz najważniejsze – dźwięczy mi głos w głowie.

Ubierz się. Nakazuje sama sobie.

Na czarno, na czarno- mówi mi ten sam głos.

Wchodzę do salonu.

Gość i ojciec wstają równocześnie. Zastanawiam się czy on już wie, czy ojciec mu powiedział.

Patrzę na tatę – NIE.

-         Jestem Marcin

-         Gusta – wyszeptałam

-         Miło Cię poznać Gusta . To ty jesteś tą słynną córką pana Wojtka?

-         Nie odpowiadam. Chyba myśli, ze palna gafę.

Wychodzę.

Niech tata wprowadzi go w rodzinną sytuację.

Pogrzeb w sobotę o 12 – nagle mi się przypomniało.

Mam patrzeć ja zasypują Igora ziemią.

 

Jest wieczór. Marcin został zakwaterowany w gościnnym pokoju. Dzieli nas tylko ściana. W domu robi się cichutko.

NIE MOGĘ SPAĆ. Idę do kuchni.

Wyglądam przez okno – drzewo, a na nim nasze inicjały.

Później już tylko łzy....  Chce przestać, ale nie potrafię.

W drzwiach staje Marcin. Oboje jesteśmy zmieszani.

Nie spodziewał się zastać mnie w takiej sytuacji. 

Nerwowo wycieram łzy.

On przeprasza. Chce wyjść.

Karze mu zostać.

Siada obok mnie.

Patrzy bezradnie.

Zostawiam go samego.

25 lipca

745 -  spokojnie

800 – atak histerii

900 – wyjeżdżamy

Za chwilę pogrzeb.

Podchodzi do mnie ksiądz i pyta czy chce iść do spowiedzi.

Chce.

Nie, nie chce.

Niech to już się skończy.

Jedziemy na cmentarz.

Patrzę jak zwały ziemi spadają na Igora.

NIE!!! DOŚĆ!!!!!!!!!

Uciekam z cmentarza.

Biegnę nie patrząc dokąd, połykając łzy

Wyrastają przede mną drzwi do naszego mieszkania. Nerwowo szukam klucza w torebce.

Igora zawsze denerwowało to, ze nie mogę nic w niej znaleźć.

Wtulam się  w kołdrę, która  pachnie moim mężem.

Nie zauważam, że jest już ciemno.

Ktoś próbuje przekręcić w drzwiach.

Wchodzi. To Monika, poznaje po krokach.

Zauważa mnie. Wchodzi do sypialni.

-         Pamiętasz jak się poznaliśmy z Igorem? – zadaję pytanie

-         Jasne, że tak!

-         Miał na sobie czarną koszulkę z napisem „Słucham tylko mamy”. Podszedł do mnie i spytał czy chce wziąć udział w eksperymencie.

-         A ty nie spytałaś w jakim, tylko od razu się zgodziłaś.

-         Na początku myślałam, że to żart. W końcu kto robi eksperymenty polegające na zakochaniu się w sobie.

-         A jednak! To co powiedział sprawdziło się. Po miesiącu nie widzieliście poza sobą świata.

-         Kochałam go. Nadal kocham. Będę kochać. To boli. Monika to tak strasznie boli...

-         Kiedyś przestanie kochanie. Obiecuje Ci to.

Nie uwierzyłam jej.

27 lipiec

Marcin zapukał do mojego pokoju.

-         Czasami w naszym życiu są dni o których lepiej nie pamiętać – zaczął nie pewnie – chciałabyś najchętniej umrzeć. Kochałaś go. Był twoim mężem.

-         Po co mi to mówisz?

-         Bo może chce żebyś mi zaufała.

-         Ale ja nie potrafię.

-         Spróbuj…

Zmieniam temat – zdecydowałam.

-         Jeśli będzie to chłopiec nazwę go Igor.

-         Obiecaj, że jeśli będzie to dziewczynka nazwiesz ją Zuzanna.

-         Dlaczego Zuzanna?

-         Nie pytaj tylko obiecaj.

-         Obiecuję.

Chce wyjść.

-         Marcin – zatrzymuję go – ufam ci.

1 wrzesień

Podchodzi i gładzi mój brzuch.

Dziękuję Ci Boże, że postawiłeś mi go na drodze.

Dziękuję za to, że pcha mnie do przodu.

Tylko dzięki niemu nie pogrążyłam się.

Dziękuję za to, że jest moim przyjacielem.

Dziękuje za Zuzannę, która jest we mnie.

Dzięki naszej córeczce Igor nigdy nie umrze.

On zawsze będzie żył w niej. A wraz z nim moja miłość do niego.

niewidzialn-a : :