wrz 18 2004

Kibic(ka)


Komentarze: 16

Byłam wczoraj na meczu siatkówki.

Olbrzymi faceci, mocne uderzenia i głośny doping kibiców.

"Cała sala odpowiada! Kto wygra mecz?

- AZETES!!!!!!"

No i wygrał :)

Genialnie było.Nie liczą tego, że jedną połowę boiska zasłaniał mi kosz, a pan kamerzysta usadowił się tuż przede mną. Musiałam mieć nieciekawą minę, bo zaczął mnie uspokajać, że to tylko "na chwilkę".

Musze zaznaczyć, że był to pierwszy mecz jaki oglądałam na żwyo.

Po raz pierwszy odczówam skutki bycia "bez pary".

Jakoś mnie to wcześniej nie ruszało, aż tu nagle okazuje się, że wszyscy idą na połowinki z parami.

A ja biedna nie mam żadnego kandydata.

 Oczywiście udaję niezwykle wyzwoloną kobietę, której facet do szczęścia niepotrzebny.

Ale tak naprawdę to mi cholernie smutno, dennie, bagniście....

Poza tym podejrzewam, że mój nowy sor od historii jest szowinistą i odczówam jego wyraźną antypatię w stosunku do mnie.

Tak na marginesie to planuję historię na maturce zdawać...eh...

A! Znam już paln wymiany. Przyjeżdżają 6 października, pierwsze trzy dni w Krakowie :D

niewidzialn-a : :
18 września 2004, 16:06
uwielbiam ta atmosfere na meczach. W liceum bylam w Spodku na meczu reprezentacji Polski i bylo super. Tysiace ludzi, goracy doping, nawet fale robilam kilka razy :) ale i tak przegralismy :( Na meczu pilki noznej tez jest fajnie, mimo, ze ciut bardziej niebezpiecznie. Przynajmniej jakis dreszczyk :D

Dodaj komentarz