cze 07 2004

To lecimy dalej :)


Komentarze: 15

Oto druga część opowiadania :) I tak dla sprostowania wszelkich niejasności jeszczeraz powtarzam, że to nie jest moje życie. Ta historia jest całkowicie wymyślona!

                                                                                *

Jest długa przerwa i byłam u dyrektora w sprawie pały z polaka. Stwierdził, że skoro praca była niezgodna z tematem to ocena jest słuszna!!! Ja mu na to, że temat nie był dokładnie sprecyzowany. Mam przyjść jutro, bo dyro musi sprawdzić w WSO. I tak już nie pójdę.

 

 

Byłam z Moniką na zakupach i jestem spłukana doszczętnie!!! Kupiłam sobie nowe buty (to te obiecane przez tatę), torebkę dzianą, spódniczkę sportową, tonik bezalkoholowy i ogromniastą pizzę. Bye bye pieniążki.

Monia podczas jedzenia pizzy pyta mnie:

-          Czy ty uważasz, że ja jestem gruba?

No może tu i tam ma trochę za dużo, ale to jej dodaje uroku.

Poza tym przerabiałyśmy ten wątek w tamtym roku.

-          Chyba żartujesz!

-          Dobra, dobra! Ja wiem, że ty chcesz mnie tylko pocieszyć, a naprawdę myślisz coś innego (upssss!). Błagam cię pomóż mi zrzucić 3 kilo! Samej nie będzie chciało mi się ćwiczyć.

 

Zrobiłam katastrofalną głupotę i zgodziłam się. Tak więc od jutra będę liczyć kalorie. A co tam, musi być w końcu jakaś babska solidarność!! Tylko dlaczego ja przez nią będę musiała rano biegać??????

 

*

 

        Mam dziś siedem lekcji w tym dwa polaki. Po tych torturach spotkanie w redakcji naszej szkolnej gazetki (czasami coś do niej pisuję). Jakby tego było mało o SZÓSTEJ,  powtarzam o SZÓSTEJ, przyszła po mnie Monika i wyciągnęła na jogging!!!! „Przecież obiecałaś.” O Jezulku chyba miałam jakieś zaćmienie mózgu kiedy to powiedziałam!!!!!!!

Ubrałam dres i dowlekłam się do parku. Biegałyśmy 45 minut. Przez te całe 45 minut podczas których mogłam spokojnie spać w łóżeczku słuchałam jak moja psiapsiuła:

-          zapewnia mnie, że teraz NA PEWNO schudnie

-          mówi, że jutro też po mnie przyjdzie (PROSZĘ NIE!!!!!)

-          snuje plany co zrobi ja już będzie szczupła i piękna.

 

Kolejną mordęgę przeżyłam podczas zebrania redakcyjnego. Prowadził je zastępca naszego naczelnego i nudził NIEWYOBRAŻALNIE. W końcu udało mi się wtrącić i spytała kogo interesuje instalowanie w szkole nowego ogrzewania i wywiad z naszym dyrem. Spojrzeli na mnie jak na wariatkę.

-          No ja to?! Nas wszystkich.

Wyksztusiłam tylko „aha” 

 

 

                Po szkole poszłam do Błażeja. Mój najlepszy kumpel – to tak dla wyjaśnienia.  Opowiedziałam mu o gazetce.

-          Phi, nie martw się, bo tego nikt normalny nie czyta. Gazetę kupują tylko kujoni. – usłyszałam w odpowiedzi

-          No bo gdybyśmy pisali ciekawsze artykuły byłoby inaczej! Może to jest właśnie moje powołanie – ulepszyć szkolną gazetkę?

-          Twoim powołaniem jest gotowanie i rodzenie dzieci.

-          Ciekawe komu?

-          Mi, oczywiście.

Oczywiście, jak mogłam na to nie wpaść!!!

 

 

 

*

 

                Do wszystkiego się można przyzwyczaić. NIE ZGADZAM SIĘ Z TYM!!

Jak można przyzwyczaić się do wstawania o szóstej rano i biegania przez 45 minut? NIE MOŻNA! Ale ja jestem najlepszą przyjaciółką pod słońcem i się do tego przyzwyczaję! Mało tego! Mam pogimnastykować się z Monią w sobotę. Popatrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi oczyma i nie potrafiłam jej odmówić.

 

 

-          Nata musisz mnie uratować!! – taki tekst słyszę od ojca – Mam dziś arcyważne spotkanie biznesowe i nie mam z kim iść. Jolka w ostatniej chwili powiedziała, że nie może iść, bo ma damskie problemy.

-          Ja może też mam okres! Nie pomyślałeś o tym?

-          Nie masz, bo w tamtym tygodniu jak kazałem ci odkurzać to się usprawiedliwiałaś miesiączką. (Upsss!)

-          Nie może iść z tobą sekretarka?

-          Daj spokój, z takim „czymś” nie pokaże się na kolacji! To co, pójdziesz?

-          Wiesz w Big Starze są takie fajne spodnie...

-          Ok, masz je!

 

Naturalnie się zgodziłam! Ubrałam moją najelegantszą sukienkę, zrobiłam delikatny makijaż, usłyszałam, że wyglądam świetnie i pojechaliśmy do „Naomego”. To jedna z najdroższych knajp w mieście. Na złość ojcu zamówię coś najdroższego!

Po drodze do restauracji zostałam uświadomiona, że ten facet, z którym mamy spotkanie to Henryki, interesuje się muzyką. Jego żona to typowa kobieta, więc powinnam sobie poradzić. Musze być po prostu wy-lu-zo-wa-na i kulturalna.

Na początek lecą „ochy” i „achy”.

-          Jaką piękną ma pani sukienkę!

-          Do jakiego fryzjera pani chodzi?

-          Widziała może pani nową kolekcję Arkadiusa?

-          Jakiego kremu używa pani aby tak fantastycznie rozświetlić cerę?

Bla, bla, bla.

 

Później przeszłam do spraw interesujących faceta.

-          Jakiej muzyki lubi słuchać?

-          Podobają się panu najnowsze dźwięki typu techno lub hip-hop?

-          Był pan ostatnio na jakimś koncercie?

-          Tak bardzo chętnie posłuchałam bym tej płyty.

Pod koniec przeszli do spraw biznesowych. Niestety za rachunek nie zapłacił tata.

 

*

 

                Sobota.

„Dzięki naszym ćwiczeniom schudniesz bez problemów!” – taki napis jest na kasecie, którą przyniosła Monia.

                Włączamy.

„Połóż się na brzuchu na podłodze. Zegnij ręce w łokciach. Tułów oprzyj na przedramionach, a stopy – na palcach. Wciągnij brzuch. Unieś prawe biodro, policz do 5 i opuść. To samo zrób z lewym biodrem.” – mówi nam miły męski głos.

I raz, dwa, trzy... (tak do dziesięciu), ostatni i .... dwa razy szybciej!

Patrzę na Monikę – ćwiczy. To ja też, nie będę się przecież kompromitowała! Między piątym ,a szóstym powtórzeniem wpada ojciec i mówi: „Powariowałyście?”

Następne ćwiczenie:

„Połóż się prosto na lewym boku. Podeprzyj tułów na rękach. Unieś prawą nogę na wysokość głowy. Policz do pięciu i powoli opuść nogę, ale nie kładź jej na podłodze.” – ten facet zaczyna mnie denerwować!

„I raz, pięć osiem, ostatni i..... dwa razy wolniej!”

Patrzę na Monikę. Też się zmęczyła.

„Dla rozluźnienia mięśni zrobimy pajacyka!”

-          Chrzanię to!!! Nie będę chrzanić się nad jakimiś głupimi ćwiczeniami.

Minia mnie poparła i poszłyśmy na waniliowe lody, które miałam w zamrażalniku. Zajrzał tata: „To rozumiem! Mi też włóż!”

 

*

 

Nie mogę znaleźć mojej beżowej spódnicy! Fakt faktem, że mam w pokoju niezły bajzel (nie pamiętam kiedy tu sprzątałam). Błażej coraz bardziej wkurzony. Zabiera mnie do kina w ramach przyjacielskiej integracji.

No tak! Spódnica jest w koszu na pranie od dwóch miesięcy. Mieszkamy w chlewie, ale ja NA PEWNO nie będę sprzątać.

 

Film świetny. Błażej przezabawny, cały czas opowiadał mi różne dowcipy. Po kinie poszliśmy na gofry. Wzięłam sobie z bitą śmietaną i cała się ufajdałam. Mój towarzysz dał mi chusteczkę higieniczną (ho ho jaki dżentelmen!).

-          Słuchaj Natka. No bo widzisz yyyyyyyyyy ja yyyyyyy to znaczy yyyyyyyy

-          Wysłowisz się wreszcie? – przerwałam jego bardzo interesujący wywód (dodam, że miałam pełną buzię, nieładnie co?).

-          Chodziłaś już z paroma chłopakami, tak?

-          Z dwoma. Przecież dobrze o tym wiesz!

-          No wiem, jesteś obeznana w „tych” sprawach i yyyyyyyy tak się zastanawiałem czy nauczyłabyś mnie całować się?

CO??????????????????????

 

Przez to wszystko nie mogłam w nocy spać! Ja mam całować Błażeja? Mam go uczyć ja to się robi? O Jeżu.......

Pół nocy myślałam o tym co powiedziałam Błażkowi tzn. „Musze to przemyśleć.” Jestem elokwentna, nie ma co!!!!! Druga połowę przeznaczyłam na wertowanie czasopism młodzieżowych szukając instrukcji całowania się.

Znalazłam cosik takiego w Bravo GIRL! Pisza tam, ze całowanie ma sens, bo podczas pocałunku działają aż 34 mięśnie twarzy . To z kolei oznacza kilkadziesiąt spalonych kalorii (musze powiedzieć o tym Moni!), poza tym właśnie wtedy wytwarza się hormon szczęścia. Rekord Guinessa w całowaniu wynosi 29 godzin i 57 minut, a w Japonii na ulicy nie można się całować!!!!

A teraz coś dla Błażeja:

TAK:

-          podczas pierwszego pocałunku trzeba się rozluźnić i pomyśleć, że ma się co już za sobą

-          należy zamknąć oczy

-          powinno się dotykać twarzy partnera – oznacza to akceptację

NIE:

-          stać jak sopel lodu

-          nie mieć trującego oddechu i spierzchniętych warg

-          nie należy się śpieszyć

Czego to się człowiek może dowiedzieć z gazet!!

 

niewidzialn-a : :
13 lutego 2006, 22:06
czytaja puste laski
09 czerwca 2004, 13:32
nie ma to jak te wszystkie poradniki w roznego rodzaju bravach, twistach, filipinkach itp itd :) Ktos wogole to jeszcze czyta?
moje_antidotum
09 czerwca 2004, 00:06
Ja nigdy nie zamykam oczu przy calowaniu. Calowanie to chyba rzecz bardziej naturalna niz wyuczona.
08 czerwca 2004, 11:09
opowiadanko jest zajebiste, jak jest ciąg dalszy to z chęcią przeczytam.Najbardziej oczywiście podoba mi się fragment o pocałunkach hehehe ...
08 czerwca 2004, 09:30
to opowiadania Słoneczko sa poprostu super...mam nadzieje że więcej takich bedzie...bo tak wiele możn wyciągnąć z nich sensownych wniosków...i chyba nie tylko ja to zauważyłam:*
07 czerwca 2004, 22:31
Heh!!Super!!!naprawde ejstem pod wrazeniem.Niby taka prosta hitoryjka...a wciąga niesamowicie:)Ty chyba powinnas pisac scenariusze do popularnych seriali:)Buziaki!!!
sarah_connor
07 czerwca 2004, 21:59
kiedyś też takie pisałam...tzn znacznie gorsze bo miałam ze 13 lat...ale by sie usmieli wszyscy jakby prezwczytali....no ale ja dzieckiem była wtedy.... :) Twoje opowiadanka są super
hooligan_girl
07 czerwca 2004, 19:13
mi tesh sie podoba.. a kiedys mnie moj ziom uczYl calowania ha ha =D
07 czerwca 2004, 18:24
Bardzo mi się podoba, fajnutkie te Twoje opowiadanie. Czy będzie ciąg dalszy? Pozdrawiam. :)
07 czerwca 2004, 16:10
Fajniusie!! Takie mlodziezowe! :) Buzki! :**
lifesucks
07 czerwca 2004, 15:58
jak można kogos uczyć całowania??? chyba tylko całując sie z nim... ale z przyjacielem/?? bez przesady! Ta Monia ma troche nie pokolei... 3 kilo?? ehh... niech poprostu wiecej chodzi po sklepach.. i po tygodniou ma już z głowy nadmiar tłuszczyku! a nie że sie katuje (i swoją przyjaciółkę) abstrakcyjnymi ćwiczeniami :D Fajne opowiadanka :)
07 czerwca 2004, 15:44
Nie ma jak wspaniałe Bravo Girl... tyle tam mądrych rzeczy piszą... hehe.... A opowiadanie jak zawsze zajebiste!!! Pisz, Pisz i jeszcze raz PISZ!!! :*
07 czerwca 2004, 14:56
Bardzo ciekawe opowiadanko :D Pozdrofka
07 czerwca 2004, 14:05
Glonc....trzeba napisac ksiazke...tak jak \"dziennik brdget jones\" czy cos takowego :P Masz talent kobito :P......Pozdrowka :* (bardzo dobrze sie czytalo)....:-)
Vilia
07 czerwca 2004, 13:52
to jest po prostu zajebiste!!

Dodaj komentarz